
Gra o tron – 7. sezon za nami. Wielki finał czy wielkie rozczarowanie?
Trzęsienie ziemi i babole scenariuszowe
Ten sezon był BARDZO nierówny. Miał świetne efekty specjalne i budżet jak niektóre filmy hollywoodzkie. To było czuć, szczególnie przy scenach batalistycznych z udziałem smoków. Praktycznie co odcinek otrzymywaliśmy wizualne trzęsienie ziemi. Niekoniecznie szło to w parze ze zdolnościami scenarzystów, którzy bardzo mocno przyśpieszyli akcję, przez co memy o teleportacjach były na porządku dziennym. Szczególnie dobrze to zobrazowała fanowska mapka pokazująca przebytą drogę przez Jona Snowa i Białych Wędrowców.
Gra o tron – tylko dla wytrwałych
Wielu fanów mówiła wprost, że całość to już zaledwie guilty pleasure. Nic dziwnego – babole fabularne i brak logiki w tym sezonie były wyjątkowo widoczne, zaś przedostatni odcinek był chyba jednym z najgorszych w historii. Rozpisaliśmy się o nim w osobnym wpisie, gdzie również bardzo mocno całość komentowaliście:
Gra o tron – 7. sezon: finał, który…
A co z tym finałem? Spodziewaliśmy się, że wyrwie nas z butów. Gdy dodatkowo okazało się, że odcinek zostanie pokazany za darmo w kinach, obstawialiśmy w ciemno że nawet jeśli zachowanie bohaterów będzie idiotyczne, to będziemy piszczeć z radości na widok starcia stulecia. A co otrzymaliśmy? To były jakieś jaja… Szkoda, że nie smocze.
Gdyby ten odcinek pojawił się w środku któregoś z sezonów, pewnie byśmy nie mieli jakiś większych zarzutów – ot, środek odcinka, w którym dużo się knuje, rozmawia i motywem przewodnim są intrygi. Ale do jasnej ciasnej – mówimy o najdłuższym odcinku w historii serii, o finale przedostatniego sezonu, który miał nas przygotować na epickie zakończenie w ostatnim 8. sezonie. A dostaliśmy:
- przedłużone do granic możliwości pertraktacje pomiędzy ekipą Deanerys a Cersei. I ta „poruszająca” scena rozmowy Tyriona pomiędzy Cersei. Litości.
- łzawe katharsis Theona Greyjoa
- najbardziej sztywną scenę łóżkową w historii tej serii
- kuriozalny płacz Littlefingera
- skrótową scenę przebicia się przez Mur. Tak, spodziewaliśmy się, że nieumarły smok rozwali mur. Ale emocje były jak na zbieraniu grzybów
To co dalej? Czekamy na finał finałów!
Fajnie było zobaczyć tylu bohaterów na jednym planie. Fajnie było zobaczyć starych znajomych, którzy mimo zmiany barykady, dalej darzą się sympatią. Fajnie było zobaczyć Nocnego Króla na smoku. Ale niefajne było to, że po prostu poczuliśmy się zrobieni w konia.
To kto zasiądzie na Żelaznym Tronie? Wedle Waszych głosów – Jon Snow:
A my byśmy z chęcią zobaczyli, jak na sam koniec Nieumarły Smok zjada Tron, i wszystkich ostatecznie pokonuje Nocny Król, który tak właściwie kierowany jest przez Brana chcącego powstrzymać jeszcze większy kataklizm, o którym nikt z nas nie ma zielonego pojęcia. Głupie? Zdążyliśmy się przyzwyczaić już do tego, że scenarzyści mogą zrobić równie głupie motywy, więc… Czekamy na 8. sezon.
ZOBACZ TAKŻE: Tak powinni wyglądać bohaterowie Gry o tron
-
Paweł Popławski
-
Paula Sypień
-
Kordian Zadrożny