Polskie filmy 2021

0 Comments
Polskie filmy 2021

O polskim kinie słów kilka, czyli Polskie filmy 2021 – nasze zestawienie

Polskie kino od lat ma swoich przeciwników oraz zwolenników. Przeciwnicy twierdzą, że w naszym kraju bardzo rzadko udaje się stworzyć dobre filmy, które można oglądać „bez bólu”, a jeśli taki film zostanie nakręcony to musi to zrobić jakiś znany reżyser (np.: Roman Polański). Zwolennicy naszego kina twierdzą, że potrafimy kręcić filmy, ale mało ludzi je ogląda i dlatego polskie sztuka filmowa ma taką, a nie inną opinię wśród widzów. Prawda jak zawsze leży gdzieś pośrodku. W naszym kraju kręci się filmy dobre, które mają współczesnemu widzowi bardzo wiele do zaoferowania, oraz takie których oglądania po prostu boli widza. Nie każdy kręcony w naszym kraju film będzie sukcesem artystycznym lub komercyjnym. Współcześni polscy reżyserzy potrafią kręcić filmy potrzebne i zajmujące oraz takie, które zostały nakręcone, tak naprawdę nie wiadomo dla kogo. Rok 2021 jest dobrym przykładem roku w polskiej kinematografii, który był całkiem udany. Oczywiście powstało wiele złych filmów, jednak w poniższych zestawieniu przyjrzymy się tym, które rodzimym reżyserom się udały i które były chętnie oglądane przez widzów oraz zostały docenione przez krytyków.

„Powrót do tamtych dni”

Zdecydowanie jeden z najmocniejszych rodzimych filmów ostatnich lat. Reżyser, Konrad Aksinowicz zabiera nas w sentymentalną, niemal autobiograficzną podróż.

Klocki Lego, wypożyczalnia kaset wideo, program „5.10.15” to świat w jakim dorasta czternastoletni Tomek, który mieszka z matką, a jego tata przebywa w Stanach Zjednoczonych na emigracji zarobkowej. Pewnego dnia, niespodziewanie Alek, czyli tata wraca. Zamiast dolarów, w domu, pojawia się choroba alkoholowa ojca, która również okazała się zdominować jego emigrację. Powrót Alka, okazuje się dla wszystkich domowników, końcem ich wolności od ciężaru jakim jest uzależnienie taty.

Mnóstwo klimatu i sentymentu do lat 90-tych oraz pierwszoligowe aktorstwo Weroniki Książkiewicz, Macieja Stuhra oraz Teodora Koziara, sprawiają, że „Powrót do tamtych dni” jest filmem niezwykle emocjonalnym. Aksinowicz oparł swoje najnowsze dzieło na prostej strukturze (emocje, uniwersalna opowieść, dobre aktorstwo) i może właśnie dlatego cały film ma tak mocny wydźwięk? Jest to szczególnie ważny film w kraju, w którym z chorobą alkoholową boryka się 3-4 mln osób.

Dobrej polskiej komedii, dawno nie było na ekranach kin. Słynny “Kiler” Juliusza Machulskiego przyciągnął w swoim czasie do kin ponad 2 miliony widzów. Obecnie nie ma co liczyć na, aż tak dużą frekwencję, ale następny film, pokazuje, że jeśli ma się pomysł, można również dzisiaj nakręcić niezła komedią.

„Czarna owca”

Ostatnimi laty w polskim kinie bardzo trudno było znaleźć udane komedie, który były dobrze zrealizowane, a jednocześnie były śmieszne. Aleksander Pietrzak, który jest reżyserem filmy „Czarna owca” podjął wyzwanie i o dziwo wyszedł z niego zwycięsko. Co ciekawe jest to debiut wspomnianego reżysera.

Bohaterem komedii Pietrzaka jest rodzina Gruzów, która wydaje się normalna, stateczna oraz trochę nudna. Magda, jest żoną Arka. Ona uczy w katolickiej szkole, on jest na bezrobociu. Tomasz jest synem wspomnianej dwójki i jest youtuberem, który potrafił zarabiać całkiem niezłe pieniądze na wspomnianym portalu, szczególnie dzięki swojemu dziadkowi. Niestety, ostatnio seniora dopadła demencja, a kariera młodego youtubera idzie w innym kierunku, niż chciałby sam zainteresowany. Asia, dziewczyna Tomka, oczekuje jego dziecka i ma nadzieję, że młody Gruz dorośnie i stanie się wreszcie odpowiedzialny. Wszystko wydaje się iść swoim rytmem, do momentu, kiedy Magda podczas uroczystości 25-lecia małżeństwa wyznaje, że woli kobiety. Ten moment jest punktem zwrotnym w życiu całej rodziny Gruzów.

Film Aleksandra Pietrzaka, oprócz tego, że bije z niego optymizm, po prostu śmieszy. Co najważniejsze, nie jest to humor wymuszony, ale pasujący do danych sytuacji w rodzinie Gruzów. „Czarna owca” nie traktuje widza jak potencjalnego idiotę i wierzy w jego inteligencję. Aktorsko Arkadiusz Jakubik oraz Magdalena Popławska dają prawdziwy popis swoich umiejętności. Również długość filmu jest odpowiednia, półtoragodzinny seans mija szybko, a widz nie odczuwa żadnej dłużyzny. „Czarna owca” jest filmem, który przywraca wiarę w to, że można współcześnie nakręcić w naszym kraju niezłą komedię, która oprócz tego, że jest śmieszna, to jednocześnie nie jest filmem głupim. Warto sprawdzić.

W naszym rodzimym kinie filmów ważnych, dla nas jako Polaków jest bardzo wiele. Od pamiętnej Trylogii, poprzez “Katyń” Andrzeja Wajdy, a kończąc na “Wołyniu”. Każdy z tych filmów był hitem frekwencyjnym (“Wołyń” obejrzało prawie 1,5 mln widzów), chociaż oceny krytyków były różne.

„Żeby nie było śladów”

Najnowszy film Jana P. Matuszyńskiego, był bardzo wyczekiwany przez wielu krytyków. Matuszyńskiemu nie można odmówić talentu reżyserskiego, co potwierdzają opinie o nim jako o najlepszym polskim debiutancie ostatnich lat. Film ten był naszym kandydatem do Oscara oraz startował między innymi w konkursie głównym festiwalu w Wenecji.

„Żeby nie było śladów” opowiada historię zabójstwa 19-letniego Grzegorza Przemyka, który zginał w 1983 roku, pobity przez 3 funkcjonariuszy MO. W tamtym czasie śmierć maturzysty stała się symbolem działania aparatu władzy PRL. Film Matuszyńskiego jest adaptacją reportażu Cezarego Łazarewicza, który bardzo skrupulatnie opisał całą sprawę.

To co uderza w filmie, to niesamowity realizm i przywiązanie do najdrobniejszych detali. Reżyser jest pedantem co bardzo dobrze widać, niemal w każdej scenie. Niestety film ma też swoje wady. Największą z nich jest scenariusz. Film jest wielki w każdym tego słowa znaczeniu, jednak zbyt duża ilość postaci oraz skala w jakiej reżyser chce opowiedzieć historię zabójstwa Przemyka, sprawiają, że dramaturgia filmu nie jest tak duża, jakiej widz oczekuje do tego typu historii.

Pomimo wspomnianych wad, „Żeby nie było śladów” jest jednym z najważniejszych polskich filmów ostatnich lat i właśnie z tego powodu warto go zobaczyć. Film Matuszyńskiego jest dziełem przynajmniej dobrym, a mógł być dziełem wybitnym, w każdym znaczeniu tego słowa.

Dokumentów na srebrnym ekranie w rodzimych kinach nie jest zbyt wiele. Dlatego jeśli pojawi się jakiś wybitny, warto dać mu szansę. Z tego powodu następną pozycję w naszym zestawieniu tym bardziej warto zobaczyć na dużym ekranie.

„Film balkonowy”

Ciekawy tytuł, dla ciekawego filmu. Dzieło w reżyserii Pawła Łozińskiego, jest filmem dokumentalnym, który pokochali widzowie, i który jest przykładem, że dobry film nie musi być nakręcony za gigantyczne pieniądze.

Jak sam tytuł wskazuje film jest nagrywany z balkonu, jednej z warszawskich kamienic. Reżyser kręcił film przez 2,5 roku, z czego dni zdjęciowych było 165. W filmie widzimy 80 rozmów z sąsiadami oraz przechodniami, ale reżyser nakręcił ich prawie 2 tysięcy! To co niewątpliwe udało się Pawłowi Łozińskiemu to zainteresować widza innym człowiekiem. W teorii proste pytanie zadawane z balkonu przypadkowym przechodniom, zmieniają się w poszukiwanie sensu życia. Łoziński szuka prawdy, jest ciekawy ludzi, ich historii i problemów. Reżyser zachęca widza do nawiązywania kontaktu z innymi osobami, i udowadnia, że do tego potrzebna jest odrobina dobrej woli.

„Film balkonowy” to mały-wielki film, który udowadnia, że nawet w sferze dokumentu można zrobić dzieło, którym zainteresują się widzowie. Każdy z nas jest dziejącą się historią i właśnie to opowiada nam Paweł Łoziński.

Ostatnia pozycja na liście to jeden z największych polskich hitów box office pod względem ilości widzów w kinach (ponad 500 tyś.!). Również na jednej z popularnych platform streamingowych ostatni film z naszego zestawienia został prawdziwym hitem i pobił wiele zagranicznych produkcji, co już samo w sobie powinno stanowić rekomendację do jego obejrzenia.

„Furioza”

Świat pseudokibiców przyciągał do siebie wielu filmowców. Jednak nikt z nich nie pokazał go tak jak zrobił to Cyprian Olecki, który stara się ukazać ich, nie jako bezmyślnych wandali, ale ludzi, którzy kierują się zasadami.

Dawid wyrwał się ze świata kiboli i obecnie jest lekarzem. Jednym z powodów przez które Dawid, nie tyle uciekał co został wyrzucony, było tchórzostwo. Po latach prowadzenia spokojnego życia ponownie w jego życiu pojawia się jego dawna miłość Dzika, która obecnie pracuje w policji. Dzika stawia Dawidowi warunek, ale wejdzie ponownie w świat kiboli, albo jego brat, który jest nadal związany z jedną z bojówek, pójdzie siedzieć. Lekarz ponowie wchodzi w świat kiboli i staje się policyjną wtyką, jednak, im dłużej przebywa w tym kibolskim świecie, tym bardziej zastanawia się nad powrotem do niego. Od jego powrotu, nieufny wobec jego zamiarów jest „Golden”, największy fanatyk grupy.

Siła „Furiozy” jest sposób jej realizacji oraz rzetelne przedstawienie świata pseudokibiców. Cyprian Olecki zatrudnił na planie filmowym ultrasów oraz konsultował z nimi świat przedstawiony. „Furioza” nie pokazuje kiboli jako psychopatów, ale ludzi, którzy mają w życiu zasady, które, choć brutalne, są zasadami. Również pod względem obsady film błyszczy. Książkiewicz gra najlepszą rolę w karierze, a Mateusz Damięcki powinien za swoją kreację dostać wszystkie możliwe nagrody.

„Furioza” jest filmem, który zrealizowano na naprawdę wysokim poziomie, i w którym bardzo wiele rzeczy po prostu zagrało. W rodzimym kinie ciężko szukać tak udanych produkcji o świecie pseudokibiców.

Rok 2021 w rodzimym kinie? Jaki był?

Jak widać, powyższe zestawienie zawiera wiele filmów, z różnych gatunków filmowych. Pokazuje to, że w Polsce, można nakręcić dobry film w niemal każdym gatunku, a widz ma w czym wybierać. W ostatnich latach polskie filmy wychodzą z dołka, a dzięki wielu nowym twarzom w świecie reżyserii, powstaje coraz więcej filmów odważnych, a jednocześnie bardzo dopracowanych. Miejmy nadzieję, że obecny 2022 rok będzie równie udany.

Dodaj komentarz